Uczelnia

Dla kandydata

Dla studenta

Kontakt

Zwiń menu
Ludzie z pasją

Mateusz Latocha – Pozostawić ślad po sobie…

Mateusz Latocha – Pozostawić ślad po sobie…

Echo:
– Jak mógłbyś opisać przebieg pracy nad swoimi projektami?

Mateusz Latocha:
– Na moją twórczość oprócz grafiki artystycznej składają się zlecenia, które realizuję w wyznaczonych na to chwilach. Dzisiaj na przykład pracowałem nad projektem baneru mierzącego 42 metry. W tygodniu mam rozplanowany czas z dokładnością co do każdej minuty. Wydzielam sobie jego odpowiednią ilość, jaką mogę poświęcić na pracę. Bywa jednak, że wpadam w trans projektowania i zmuszam się do przerw. Nie przeszkadza mi zmęczenie lub nadmiar obowiązków. Gdy uda mi się skończyć pracę bądź projekt mogę przyrównać to do momentu osiągnięcia katharsis. Komputer w procesie twórczym odgrywa najważniejszą rolę. Bez niego nie byłoby moich prac. Wynika to z tego, że moja pasja nie powstała z zainteresowań grafiką warsztatową (rysunek, malarstwo itd.), tylko z chęci poznania programów graficznych, których używam do dziś. Istotne jest poznanie funkcji oprogramowania i jego możliwości. Używam głównie Photoshopa i Illustratora – nieraz tych dwóch programów równocześnie. Oprócz nich korzystam również z takich, które służą do łamania i składania tekstu. W mojej twórczości potrzebny jest też sprzęt fotograficzny, ponieważ pracuję głównie na zdjęciach, które teraz sam wykonuję. Ujęcia te dzielą się na główne, czyli fotografie stanowiące pierwszy plan oraz zdjęcia pomocnicze, które są elementami uzupełniającymi tworzonej kompozycji. Na tym właśnie polega cały sekret fotomanipulacji. Nie jest tam nic dorysowywane. Każdy, nawet najmniejszy szczegół fotomanipulacji pochodzi ze zdjęć.

Echo:
– Z której swojej pracy je-steś najbardziej dumny i dlaczego jest dla Ciebie ważna?

Mateusz Latocha:
– Najbardziej zadowolony jestem z pracy przedstawiającej wizerunek Boba Marleya. Wykonanie tej fotomanipulacji było bardzo czaso- i pracochłonne. Poświęciłem 120 go-dzin i pracowałem nad nią niemal pół roku. Kosztowało mnie to też dużo nerwów i cierpliwości. Trzeba było dopracować każdy szczegół. Zdarzało się, że dziennie pracowałem po 6, nawet 7 godzin tylko i wyłącznie nad tym. Mam jeszcze parę nowych tworów, które są dla mnie ważne. Nie pokazałem ich oficjalnie, ponieważ nie wszystkie są ukończone. Będzie to seria czterech instalacji graficznych. Wykonanie ich również jest czasochłonne i dość kosztowne.

Echo:
– Wygrana w konkursie Cover art.Photo była sukcesem na skalę światową. Co to osiągnięcie zmieniło w Twoim życiu?

Mateusz Latocha:
– Zmieniło przede wszystkim moje podejście. Z dystansem podchodzę do mniejszych sukcesów. Wcześniej moim osiągnięciom towarzyszyły emocje, bardziej je przeżywałem. Teraz mierzę siły na zamiary. Przeczytałem kiedyś, że nie powinno się zbytnio cieszyć z sukcesów, ponieważ mają one stanowić metaforyczny przecinek w życiu – za nim ędą kolejne osiągnięcia, być może większe. Nie stawia się kropek, które oznaczają pewien koniec. Nie wolno też spocząć na laurach. Traktuje moje dotychczasowe sukcesy jako drabinę do kolejnych dokonań.

Echo:
– Twoje prace na przykład ta przedstawiająca Stadion Miejski czy Bramę Słońca są oderwane od rzeczywistości, niczym z filmów o tematyce apokaliptycznej. Skąd czerpiesz pomysły by w taki sposób przedstawić to co nas otacza?

Mateusz Latocha:
– Początkowo w 2011 roku, gdy w zasadzie uczyłem się tego co robię, moje prace wykonywałem na podstawie tutoriali czyli samouczków. Kilka prac powstało dzięki odwzorowaniu krok po kroku prac znalezionych w Internecie, które mnie zainspirowały. Wiele się wówczas nauczyłem, zdobyłem wiedzę techniczną, programów. Drukowałem prace, które wpadły mi w oko i uznałem, że chciałbym coś takiego zrobić. Chodziłem z tą kartką po mieście, przykładałem do różnych obiektów, by odwzorować je w przyszłości za pomocą sztuki. Potem rodziły się kolejne pomysły. Miałem w głowie już konkretne wyobrażenia jak przedstawić Bramę Słońca, Paprocany itp. Stadion Miejski. Można powiedzieć, że powstały jako sprawdzenie moich umiejętności graficznych. Miałem wtedy dłuższą przerwę od takich prac spowodowaną studiami. Chciałem sprawdzić co potrafię po kilkumiesięcznej przerwie. Z uwagi na to, że nie wszystko wychodzi idealnie, praktycznie nie edytuję ich – nie nanoszę korekt. Jestem z nich zadowolony, jeśli chodzi o całokształt i wykonanie techniczne. Co prawda drugi raz stadionu bym nie rozwalił (śmiech).

Echo:
– Czy jest ktoś, kogo prace Cię inspirują i możesz powiedzieć, że jest Twoim artystycznym autorytetem?

Mateusz Latocha:
– Jest nawet kilka takich osób. Jako pierwszy – Erik Johansson. Jego fotomanipulacje są niesamowite. Jest twórcą nieprawdopodobnych scen w zróżnicowanym klimacie. Może kiedyś uda mi się go dogonić. Inspiruje mnie też Zdzisław Beksiński. Być może nie jest to zbyt oryginalny autorytet, ponieważ dużo osób wzoruje się na jego dziełach. Jego prace są zachowane w jednej tonacji barw, co też osobiście staram się wykorzystywać.

Echo:
– Jak udaje Ci się pogodzić pracę zawodową, pasję oraz studia?

Mateusz Latocha:
– Jestem tytanem pracy! Czasem nawet bliscy narzekają, że za dużo pracuję. Wszystkie zajęcia mam rozplanowane co do minuty. Zapisuję je w notesie żebym wiedział co i kiedy mam do zrobienia. Nie marnuję czasu i nie próżnuję. Gdy skończymy rozmowę, będę robić zdjęcia swoich prac. Oczywiście nie jest tak, że żyję samą grafiką. Staram się znajdować czas dla bliskich. Zachowanie złotego środka jest sposobem by się nie zatracić w wirze pracy.

Echo:
– W 2016 roku opowiadałeś też o swoich planach na przyszłość. Było to między innym stworzenie portfolio, brandu odzieżowego oraz poszerzenie działalności freelancerskiej. Ja-kie teraz masz artystyczne plany na najbliższą przyszłość?

Mateusz Latocha:
– Jeśli chodzi o tamte plany mogę przyznać, że udało mi się je w dużej mierze zrealizować. Oczywiście z biegiem czasu zmieniły się moje priorytety. Jednym z ważniejszych zadań, które wyznaczyłem sobie w tym roku, to obrona pracy licencjackiej i stworzenie bulwaru artystycznego na imprezie masowej Intro Festival II na terenie zamku w Raciborzu. Jest to festiwal muzyki elektronicznej oraz sztuki światła. Został przydzielony mi pewien obszar, który mam możliwość zagospodarować wybraną sztuką, po części połączoną ze światłem. W zeszłym roku miałem okazję zaprezentować tam swoje prace – Bramę Słońca na oświetleniu led oraz pierwszą z instalacji graficznych Archiwum1718. Udało mi się w pewnym sensie promować miasto. Latem w Miejskiej Galerii Sztuki OBOK w Andromedzie odbędzie się wernisaż, na którym zaprezentuję swój dorobek. Planuję nadal tworzyć; jeśli chodzi o dalszą przyszłość – czas pokaże jakie projekty zostaną zakomponowane. Chciałbym cały czas poznawać ludzi związanych ze sztuką oraz realizować ciekawe projekty.

Echo:
– Nad czym teraz pracujesz?

Mateusz Latocha:
– Aktualnie tworzę serię grafik techniką cyfrową. Jest to coś zupełnie innego od fotomanipulacji. Zatytułowałem tę serię Archiwum1718 czyli uzewnętrznienie wrażliwości artysty. Każdy z nas miewa w życiu lepsze lub gorsze dni. Postanowiłem wykorzystać własne doświadczenie i przekazać to co czuję poprzez formę artystyczną. Zacząłem fotografować swoją twarz metodą selfie. 1718 oznacza lata, w których wykonałem zdjęcia. Ujęcia trafiają do programu graficznego, gdzie obrysowuję twarz, nakładam różne tekstury np. popiołu. Gdy praca jest już skończona rozdzielam ją na sześć osobnych plików. Obrazy są drukowane na pleksach w formacie 50 x 70. Umieszczam je w czarnych profilach, stawiam na podstawie, której światło jest kierowane w górę, aby odpowiednio naświetlić grafikę.Te prace mają charakter uniwersalny, dzięki czemu każdy może zinterpretować je przez pryzmat własnych doświadczeń. Kolejny projekt, który planuję zrealizować, to seria fotomanipulacji, za pomocą, której przedstawię własną in-terpretację problemów społecz-nych. Planuję też wydać kolekcję ubrań z autorskimi grafikami. Chcę wykorzystać grafikę w taki sposób by niosła ona jakiś przekaz. Lubię z tym eksperymentować, stosować tak zwaną zabawę słowem. Drugi raz wykorzystam motyw kart, tym razem w innej odsłonie. Część projektów jest już gotowych i czeka w szufladzie na odpowiednią chwilę.

Echo:
– O czym marzysz?

Mateusz Latocha:
– Moim marzeniem jest zostawienie śladu po sobie. Śladu artystycznego w kulturze. Myślę, że poczyniłem ku temu już pewne kroki, wręczając Panu Prezydentowi Andrzejowi Dziubie pracę przedstawiającą fotomanipulację Urzędu Miasta Tychy. Bardzo poważnie traktuję grafikę. Mogę nawet przyznać, że bez niej nie wyobrażam sobie życia. Jestem dumny z siebie, że obrałem właśnie taką drogę. Wśród rodziny i znajomych nie miałem żadnego grafika, więc sam wyznaczyłem sobie drogę i sam uczyłem się nią podążać. Pomogły mi w tym też studia, umiejętności jakie nabyłem oraz z biegiem lat – większe możliwości.

 

Oliwia DOPIERAŁA

Skip to content